Biznes w czasach zarazy, czyli prepersi biznesu.

autor: calculators.pl

Jeszcze kilka tygodni temu żyliśmy w innej rzeczywistości z innymi problemami, takimi nieco bardziej realnie przedsiębiorczymi, aniżeli zaraza, która spadła na firmy i ich właścicieli niczym grom z jasnego nieba. Powiadają, że przygotowani przetrwają, ale czy w naszym kraju mamy takich i czy w związku z tym Ci nieprzygotowani maja na co liczyć?

Biznes w czasach zarazy, czyli prepersi biznesu.

Koronawirus opanował już cały świat, a co za tym idzie każdy sektor, gałąź gospodarki. Oczywiście są przestrzenie, które muszą działać jak branża medyczna (zwłaszcza ona teraz) czy też branża żywnościowa. Tutaj jedyne spustoszenie, jakie sieje koronawirus to fakt, że ciągle z tych sektorów czegoś brakuje jak np.: maseczek czy drożdży. 

Są też sektory, które funkcjonują tak jak zwykle, albo trochę gorzej - ze względu na wymuszone na nas ograniczenia, nałożone przez aparat państwowy – jak stacje benzynowe, myjnie bezdotykowe czy branża mediowa lub informatyczna, pochowana w swoich bezpiecznych schronach jakimi są domy pracowników, przygotowane do pracy zdalnej. 

A co z pozostałymi? Co zakładami stolarskimi, które otrzymują mniej zleceń, bo popyt spada, a do tego towar z Chin dla tapicerów jest wstrzymany od dłuższego czasu. Co z sektorem MŚP, którego branża opiera się na bezpośrednim kontakcie z ludźmi jak fryzjerzy, dentyści czy restauracje. No i co w z ludźmi, którzy w tych zakładach pracują, a nie maja swojej działalności?

Aby z grubsza zrozumieć prepersa biznesu, powinniśmy tą sytuacje rozpatrzyć z dwóch perspektyw – właściciela oraz pracownika. Z punktu widzenia właściciela sytuacja może wyglądać następująco. Mam własny biznes, który dobrze prosperuje, ale nie ograniczam się tylko do niego, bo mam jeszcze kilka innych zdywersyfikowanych źródeł dochodu. Przykład? eventserwis.com – firma eventowa, opierająca na obsłudze eventów, wynajmu scen, agregatów, barierek czy oświetlenia. Patrząc na obostrzenia dotyczące zgromadzeń, można powiedzieć, że w koronawirusowej rzeczywistości perspektywa takiego biznesu wygląda po prostu źle. Ale sprytny właściciel jest przygotowany na taką rzeczywistość. Poza działalnością eventową posiada alternatywne źródła dochodu jak myjnia bezdotykowa i kilka innych.

Co z innymi właścicielami? Co z tymi, którzy żyli w strefie komfortu nie myśląc o tym, że kryzys może nadejść (a zdarza się średnio co 5 lat, mniejszy - większy). Ci maja dwie opcje. Liczyć straty i spróbować wyżyć – tym biada, a zwłaszcza tym, którzy maja na utrzymaniu pracowników. Druga opcja to otrząsnąć się, nie liczyć oszczędności, tylko zacząć kreatywnie myśleć, bo pamiętajmy, że to bogaci pomnażają swoje dobra w czasach kryzysu.

Sprawdźmy zatem co z ludźmi, a nie pracodawcami. Co osobami, które pracują, czy tu na umowę o pracę czy to na inna formę. Tutaj od razu przypomina się historia zagłębia stolarskiego jakim jest Kępno – miasto milionerów ( http://www.ostrow24.tv/news/125277-kepno-zaglebie-meblowe-niby-biedne-ale-bogate.html). Rzeczywistość jest nieco bardziej brutalna, bo pracownicy tych milionerów, to już zwykli zjadacze chleba, pracujący na niższą krajową z nieoficjalną premią pod stołem. Czy taki człowiek może być „prepersem biznesu”? I tak i nie. Jedno kwestia dywersyfikacji dochodów, drugie to być Prepersem przez duże P, czyli osobą która przygotowana jest na różne scenariusze, a co za tym idzie scenariusz utraty pracy (magazynowanie jedzenia na trudne czasy, budowanie schronów, znajomość medycyny i sztuk przetrwania, tworzenie skrytek znanych tylko sobie). 

Na zakończenie odpowiem jeszcze pewnie na pytanie, które nasuwa się niektórym. A co z rządową tarcza antykryzysową? No cóż, to bardzo fajny pomysł, ale wiara w rząd to ostatnia rzecz jaką komukolwiek bym polecał. To trochę jak wiara w złodzieja, co do którego liczymy, że ruszy go sumienie i zwróci co ukradł. Umiesz liczyć? Licz na siebie!

Data publikacji: 2020-03-27 10:41:41